Uwaga!

Blog zawiera treści opisujące związki męsko-męskie. Jeżeli coś Ci nie pasuje - wypad. Nie życzę sobie obraźliwych i niewybrednych komentarzy. Resztę zapraszam! ;3
Fandomy: Bleach, Kuroshitsuji, Kuroko no Basuke, czasem może jakis inny :3

środa, 29 sierpnia 2012

Ta jedna noc (HichiIchi +18)

„Dziwka” szepczesz popychając mnie na łóżko.

Nie opieram się. Czy to miałoby jakikolwiek sens? Patrzę na ciebie próbując sobie wmówić, że się opanujesz, że amok zniknie i nie powtórzy się więcej to, co dzieje się każdego miesiąca. Ten jeden jedyny dzień, w którym instynkt całkowicie przejmuje nad tobą kontrolę. Dzień, w którym stajesz się drapieżnikiem, prawdziwym pustym, którego powinienem się bać. Czy czuję strach? Oczywiście. Wiem jednak, że mnie nie zabijesz, to byłoby zbyt proste.

Syczę cicho kiedy siadasz na moich biodrach, wbijając paznokcie w barki. Widzę ten błysk w twoich oczach z fascynacją śledzących wypływającą z rozcięcia stróżkę krwi. Zacieśniasz więc uchwyt z zadowoleniem obserwując, jak pojawia się więcej czerwonego płynu.

Czy moli? Bardzo. A najbardziej to, że na to pozwalam, że nie próbuję cię powstrzymać, w jakikolwiek sposób temu zapobiec. Ale już dawno przyrzekłem sobie, że jeśli chcę cię mieć przy sobie, muszę to wytrzymać, zaakceptować twoją prawdziwą naturę. Naturę pustego – drapieżnika i zabójcy. Teoretycznie największego wroga shinigami, którym jestem. Ale ty już nie próbujesz zniszczyć mojego ciała, czy nawet przejąć nad nim kontroli. Atakujesz moją duszę i honor. Ranisz głębiej, niż mógłbyś to zrobić najostrzejszą kataną.

Pochylasz się, aby zlizać czerwona substancję, nie omieszkając powiększyć rozcięcia zębami. Kiedy się odsuwasz, widzę oczy przepełnione chęcią zadania bólu. Teraz już wiem, że będzie tylko gorzej.
Uśmiechasz się ujmująco, a mnie przechodzi dreszcz strachu. Wyciągasz dłoń, zbliżając ją do mojej twarzy,  na co odruchowo próbuję odsunąć się w bok. Mrużysz oczy ze złością i szybkim ruchem przesuwasz paznokciami po moich obojczykach, tworząc kolejna rankę. To było ostrzeżenie i zdaję sobie z tego sprawę. Nie bronię się już, gdy ponownie próbujesz dotknąć mojej twarzy. Pozwalam, aby twój palec przesunął się po mojej skroni, muskając policzek. Przesuwasz nim po linii żuchwy, kończąc na brodzie. Delikatnie unosisz ją w górę i ponownie się pochylasz. Czuję twój gorący oddech na wyeksponowanej szyi. Przysuwasz się bliżej i muskasz ją miękkimi wargami, by potem zacząć składać na niej pocałunki.

Powoli zaczynam odczuwać przyjemność. Zawsze chcesz, abym się zrelaksował i całkowicie oddał w twoje ręce. Rozluźniam się i pozwalam ci na coraz więcej. Początkowy strach i rozżalenie ustępują przyjemności. Jednak wciąż – w głębi ducha – nie czuje się całkowicie bezpieczny. Wiem, że w każdej chwili ponownie możesz mnie zranić, zrobić to, co akurat przyjdzie ci na myśl.

Rozchylasz usta, a gorący język delikatnie prześlizguje się po skórze. Wzdycham przymykając powieki i bardziej odchylam głowę w tył. Uśmiechasz się. Czuję jak twoje wargi układają się w tak dobrze znany mi kształt. „Dziwka” mruczysz, a twój język ponownie przesuwa się po odsłoniętej skórze.

Nienawidzę tego słowa. Wypływające z pomiędzy Twoich warg przyprawia mnie o mdłości. Znów nasuwają się wątpliwości. Czy powinienem ci na to wszystko pozwalać i biernie czekać na każdy kolejny ruch? Może jednak to nie ma sensu, a wszystko jest tylko grą, w którą mnie wciągnąłeś? Nie, ganię się mentalnie. Wiem, że to tylko chwilowy stan, a za godzinę wszystko wróci do normy. Rano znów przywitasz mnie uśmiechem, wplatając palce we włosy.

Wzdychasz, prostując się. Otwieram oczy, czekając na kolejny twój ruch. Przyglądasz mi się jakby z namysłem. Zsuwasz dłoń z mojej szyi na obojczyki, później niżej na zapięcie koszuli. Trzema palcami rozpinasz kolejne guziki, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.

Testujesz mnie. Sprawdzasz, czy twoja zdobycz spróbuje ucieczki. Możesz tylko o tym pomarzyć.
Zawieram te słowa w moim spojrzeniu, patrząc prosto w złote tęczówki.


Doczekawszy się takiej, a nie innej reakcji z mojej strony, lubieżnie oblizujesz usta. Przełykam ślinę czując, jak ciepło gromadzi się w moim podbrzuszu. Odczuwam coraz większe podniecenie, a ty, jakby czytając mi w myślach, ocierasz się o mnie. Z ust wyrywa mi się jęk, a biodrami szarpię w gorę. Byleby być jak najbliżej tego ciepła. Ciała, które dostarcza mi przyjemności. „Dziwka”, mruczysz ponownie, przesuwając dłońmi w dół mojego odsłoniętego torsu. Uśmiechasz się, zadowolony z tego co wyczuwasz. Nigdy nie byłem chuderlakiem, a budowa mojego ciała najwyraźniej ci odpowiada. Ponownie suniesz dłońmi po moim torsie, tym razem w górę. Zatrzymujesz je na stwardniałych już sutkach. Ściskasz je delikatnie, a ja wyginam się w łuk pod twoim dotykiem. Z pomiędzy moich warg wyrywa się jęk, kiedy bierzesz lewy w usta, prawy stymulując dłonią. Przesuwasz po nim językiem, a ja rozchylam usta z sapnięciem. Pieszczoty przybierają na intensywności, a bicie mojego serca i oddech przyspieszają. Wypuszczasz sutek z ust i po raz ostatni trącasz go czubkiem języka.

To niesamowite, że za każdym razem odczuwam wszystko tak intensywnie.

Mościsz się pomiędzy moimi nogami i powolnym ruchem rozpinasz pasek, później guziki jeansów i rozporek. Zsuwasz spodnie z mich bioder i niemal natychmiast odczuwam ulgę kiedy przestają uciskać mój nabrzmiały już członek. Uchylam powieki, ale nie patrzysz na mnie. Z delikatnym uśmiechem spoglądasz na wybrzuszenie w bokserkach, a ja zaciskam powieki speszony. Czuję się potwornie. Otwieram gwałtownie oczy i wciągam powietrze przez zęby, kiedy wsuwasz dłoń pod bieliznę i pocierasz nią o moją męskość. Patrzysz wprost na mnie, wolną dłonią sięgając do zapięcia swojej koszuli. Uśmiechasz się rozpinając kolejne guziki, a ja zaczynam tracić nad sobą panowanie. Właśnie ten moment wybierasz sobie, aby wstać i odejść kilka kroków od łóżka.

To moja szansa. Właśnie teraz powinienem wziąć nogi za pas i unikać cię co sił. Jednak niemal natychmiast odrzucam ta myśl. Nigdy nie uciekam, a powód jest prosty. Po prostu nie potrafię sobie tego zrobić.

Zafascynowany patrzę jak powolnymi ruchami pozbywasz się rozpiętej koszuli, później spodni, a na końcu bokserek. Prostujesz się, stając tak przede mną nagi, wyeksponowany. Prześlizguję wzrokiem po tak znanym mi ciele, badając na nowo każdy szczegół. Zaczynam od twarzy, poprzez umięśniony tors, kończąc na nabrzmiałej męskości. Próbuje przełknąć gulę w gardle i podnoszę wzrok napotykając złote tęczówki.

Zawsze pozwalasz mi na chwilę zastanowienia. Nauczyłem się już, że od tego momentu zrobisz na prawdę to co zechcesz i nie przerwiesz. Tak jakby puszczały wszystkie dotychczasowe zahamowania. Możesz dostarczyć mi niesamowitej rozkoszy, lub ogromnego bólu. Scyzoryk? Proszę bardzo. To już było. A ja nigdy jeszcze nie wybrałem innej opcji niż ta, którą wybiorę i teraz. Wiem czego oczekujesz. Nauczyłem się tego przez 14 tych szczególnych nocy. Ciekawe, czy pozwoliłbyś mi teraz odejść? Może tak, może nie. Ale ja nie zastanawiam się nad tym dłużej, wypowiadając te trzy słowa, na które czekasz.

„Jestem twoją dziwką” szepczę, wyrażając zgodę na wszystko co się teraz wydarzy.
Uśmiechasz się z satysfakcją, powolnymi krokami zbliżając do łóżka.

Czuje się tak, jakby wszystko miało się zaraz zacząć od nowa. A jednak tak nie jest. To tylko kolejny etap gry. Twojego polowania.

Materac ugina się pod twoim ciężarem, kiedy ponownie mościsz się pomiędzy moimi udami. Od razu przechodzisz do działania. W końcu na to czekałeś, prawda? Pochylasz się przesuwając ustami po moim prawym obojczyku. Schodzisz niżej i wysuwając język posuwasz się w dół. Przez klatkę piersiową i brzuch, docierasz do pępka. Napinam mięśnie kiedy wsuwasz język do jego wnętrza. Oddycham ciężko, kiedy równocześnie przesuwasz dłońmi po moim podbrzuszu, zmierzając do jednego. Schodzisz ustami niżej, do gumki moich bokserek.
Chwytasz zębami za materiał i zsuwasz je z moich bioder.

Jezu, chyba nie zamierzasz…

Z ust wyrywa mi się kolejny jęk, kiedy przesuwasz śliskim, gorącym językiem po trzonie penisa. Zgarniam prześcieradło i gniotę je w dłoniach, zaciskając je w pięści. Mój oddech staje się urywany, a tętno przyspiesza. Przez ciało przechodzą dreszcze. Jęczę, kiedy raz za razem ponawiasz czynność. Od ścian pokoju odbija się mój ciężki oddech, a po chwili i twój chichot. Wyraźnie zadowalają cię moje reakcje. Przerywasz pieszczoty, odsuwasz się i opierasz dłonie o moja pierś, która unosi się w szaleńczym tempie. Kręcisz przecząco głową, a na twoich ustach pojawia się uśmiech samozadowolenia.

Torturujesz mnie. Dostarczasz mi przyjemności i przestajesz robić cokolwiek. To gra, prawda? Bawisz się ze mną w kotka i myszkę, sprawdzając ile jeszcze wytrzymam. Odpowiedź jest prosta – niewiele.

Jakby czytając mi w myślach, zmieniasz pozycję i klękasz. Chwytasz za pierwszą lepszą poduszkę leżąca obok, unosisz moje biodra i podsuwasz ją pode mnie. Posłusznie unoszę nogi w gorę, zginając je w kolanach.  Zaciskam powieki w oczekiwaniu na rozdzierający ból. Już po kilku sekundach otwieram je z krzykiem, kiedy wchodzisz we mnie brutalnie, bez przygotowania. Tak jak lubisz. Od razu poruszasz się szybko, wbijając się jak najgłębiej. Ja zaciskam dłonie w pięści, próbując się rozluźnić. Nie jest to łatwym zadaniem, kiedy czuje się tak, jakby coś rozrywało mnie od środka. Nie zwracasz uwagi na moje cierpienie, a twój oddech staje się spazmatyczny. W pokoju roznoszą się jęki – twoje rozkoszy, moje bólu.

Kiedy tracisz nad sobą panowanie jest inaczej niż zwykle. Dziko i bez zahamowań. Ranisz mnie ale i doprowadzasz do granic wytrzymałości. Nigdy nie chciałem się do tego przed sobą przyznać, ale prawda jest taka, że na to czekam. Na seks i na cierpienie, które mi za każdym razem serwujesz. Na te noce, podczas których stajesz się nieobliczalny.

Wystarczy kilka minut, a i ja zaczynam odczuwać przyjemność z tego co robisz. Krew wypływająca ze zranień odpowiednio nawilża i przynosi ulgę. Rozkosz łączy się z cierpieniem. Jęk miesza z jękiem. Z każdym kolejnym pchnięciem ocierasz się brzuchem o moją erekcję, a penis w moim wnętrzu o prostatę. Teraz już nie myślę. Całkowicie oddaję się w twoje ręce i jękami błagam o więcej. A ty mi to dajesz. Przyspieszasz i pogłębiasz pchnięcia. Wbijasz paznokcie w moje ciało. Drapiesz tam, gdzie tylko dotrą twoje dłonie. Gryziesz kark, klatkę piersiową i szyję. Nie wiem już gdzie się znajduję. Moje zmysły reagują tylko na twoje poczynania. Czuję, że zbliża się ten upragniony moment. Ciepło kumuluje się w moim podbrzuszu. Moim ciałem wstrząsają gwałtowne dreszcze i dochodzę z przeciągłym jękiem brudząc spermą nas obu. Ty jednak nie zaprzestajesz ruchów w targanym orgazmem ciele. Napinające się mięśnie zwiększają tylko przyjemność, którą odczuwasz. Dochodzisz więc kilka chwil po mnie, wyginając ciało w łuk.

Boże. Nie masz pojęcia jak wygląda teraz twoja twarz.

Ciężko opadasz na moja klatkę piersiowa i trwasz tak kilka chwil, po jakimś czasie zasypiając. Oddycham głośno i głęboko, próbując uspokoić szaleńczo bijące serce. Po kilku minutach mam na tyle siły, by zepchnąć cię z siebie i nakryć kołdrą. Sam opieram się na łokciu i przyglądam uśpionej
twarzy.

Mimo, ze czekałem na ta noc, czuje ulgę, że to już koniec. Pragnę, aby wszystko jak najszybciej wróciło do normy. Wiem, że rano właśnie tak się stanie i uśmiecham się na tą myśl. Wplatam palce w białe włosy, przepuszczając je między palcami

„Dobranoc Shiro, kocham cię.”


No dalej, rozkręćcie się, kochani! Ja tu czekam na komentarze!

5 komentarzy: